Ostatnio tylko zacni goście są w stanie zawlec mnie do kuchni, siedliska nieprzyjemnych dla mego nosa zapachów. I choć osobiście pałaszuję prawie wyłącznie ogórki konserwowe, czasem łącząc je z fasolką po bretońsku wspomniana przeze mnie zapowiedziana wizyta jest w stanie nakłonić mnie do upieczenia ciasta.
Przyznaję jest to obecnie nie lada wyzwaniem, ale pieczenie ciasta ze śliwkami sprawiło, że całodzienne mdłości odeszły na chwilę w zapomnienie. A po kuchni znowu unosił się wspaniały aromat drożdżowego ciasta. Mmmmm ... Uwielbiam.
Choć przyznaję, po zjedzeniu podjadłam ogórkiem :]
Składniki:
400 g mąki
40 g drożdży
1,25 szklanki mleka
70 g masła lub margaryny
szczypta soli
2 jajka
1/2 szklanki cukru
śliwki (ja wzięłam ze słoika)
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Drożdże pokruszyć, rozmieszać z łyżką cukru i zalać ciepłym mlekiem. Odstawić w ciepłe miejsce na 10 minut. Masło stopić i ostudzić. Mąkę przesiać, dodać jajka, masło, mleko z drożdżami, szczyptę soli i resztę cukru, energicznie wyrobić ciasto i zostawić na pół godziny do wyrośnięcia. Po tym czasie wyłożyć ciasto na wyłożoną papierem blachę, ułożyć na górze śliwki i piec przez 25 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po wystudzeniu można opcjonalnie polać lukrem.
Torturujesz mnie tym wspomnieniem. Było pyyyyysznie :) Mi w pieczeniu zamiast mdłości przeszkadza lenistwo.
OdpowiedzUsuńHmmm, ciekawe co zaserwujesz jutro???
Mniami, pyszności upiekłaś :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam hart ducha :)
bardzo apetyczna
OdpowiedzUsuń