Są takie potrawy, których nie wyobrażam sobie zmieniać, czy ulepszać, bo są po prostu idealne. Taka jest właśnie fasolka po bretońsku, tradycyjna, bez modyfikacji. Najlepiej smakuje u mamy oczywiście :) Pamiętam jakby to było dziś te chwile radości, gdy w ciężkich chwilach, za czasów studenckich, wyjmowałam słoik fasolki przygotowany przez mamę, na poprawę nastroju :)))
Robiłam ją po konsultacjach z mamą. Wg jej receptury :)
paczka białej fasoli typu Jaś
1/2 kg kiełbasy
2 cebule
1 mały słoik koncentratu pomidorowego
majeranek
sól, pieprz
Fasolę zalać wodą i moczyć całą noc. Następnego dnia pokroić cebulę i kiełbasę i podsmażyć lekko na patelni. Do garnka wlać fasolę i uzupełnić wodą, by jej poziom był o 2 palce wyższy niż fasolka. Dodać podsmażoną lekko kiełbasę i cebulę i na wolnym ogniu gotować przez ok. 1-2 godziny, aż fasolka będzie miękka. Na sam koniec dodać koncentrat i doprawić do smaku (u nas to dużo pieprzu i dużo majeranku - obowiązkowo :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz