I ta mina męża kiedy po rozczarowaniu faktem, że na obiad jest zupa, podchodzi do kuchenki i widzi chłodnik - absolutnie warta tych 10 minut spędzonych w kuchni przy jej przyrządzaniu :DD
Gotuję ją na kilka godzin przed podaniem, by zdążyła wystygnąć.
Dziś zagościła w wersji truskawkowo - śliwkowej, jednak dodaję tam różne owoce, w zależności od zasobów i życzeń domowników.
Składniki:
2 litry wody
1 kg truskawek
1 litrowy słoik kompotu ze śliwkami
cukier waniliowy
cukier
3 łyżki mąki ziemniaczanej
makaron
Truskawki zalać wodą, dodać kompot, posłodzić i podgrzać. Mąkę wymieszać z niewielką ilością wody w szklance i jak tylko woda w garnku zacznie się gotować wlać mąkę ziemniaczaną mieszając. Gdy zupa zacznie gęstnieć zdjąć z gazu i zostawić do wystygnięcia. W osobnym garnku ugotować makaron wg przepisu podanego na opakowaniu. Można podawać z kleksem bitej śmietany.
Dla mnie wiśnióweczka najlepsza! Jeśli zupa z makaronem, to tylko taka :)
OdpowiedzUsuń:-D wiśniowy też lubimy. Ale i malinowym nie pogardzę:-D
Usuńbardzo apetycznie to wygląda :-)
OdpowiedzUsuńZupa owocowa - jedyna chyba, której nie jada się u mnie w domu. Nikt nie lubi. Przynajmniej w jednym jesteśmy zgodni :)
OdpowiedzUsuń